Czarne Jagody Susan Gibb dotykają modnego w bestsellerowym obiegu literackim tematu molestowania w dzieciństwie, lecz przynajmniej pod dwoma względami podchodzą do niego inaczej. Po pierwsze, jest to fikcja hipertekstowa: niektóre z kluczowych scen są ukryte przed czytelnikiem. Dostajemy się do nich przez ucho igielne pojedynczego słowa-klucza, które łatwo gubi się pośród innych, mniej intymnych wskazówek. Dlatego dla jednych Czarne Jagody mogą się wydać zgrabnie napisanym zbiorem wspomnień z dzieciństwa i zapisem artystycznego debiutu malarki. Dla drugich będzie to opowieść o horrorze dzieciństwa, zbrukanego przez tych, którzy powinni byli je chronić. Czy obie wersje okażą się prawdziwe? A może każda z nich przesłania jeszcze inną, szokującą prawdę?
(Korporacja Ha!art)